Dziś udało mi się właśnie tak powiedzieć na widok JAKa23 w naszym hangarze. Ale po kolei - we wtorek samolot został postawiony na wózku i już nie musiał tak smętnie leżeć na ziemi. Dziś rano idąc do pracy postanowiłem zrobić kilka obiecanych zdjęć. Oto efekt poniżej.
W związku z tym że zdjętą jest osłona dyszy wylotowej gazów oraz zdjęta sama dysza, postanowiłem zajrzeć tam gdzie rzadko się w pełnej konfiguracji można dostać czyli pod ogon maszyny a dokładniej do silnika. Oto co zobaczyłem.
A tu już po wjechaniu do hangaru, gdzie prezentuje się więcej niż dumnie (pytanie konkursowe - jakie pojazdy można jeszcze zobaczyć w hangarze na zdjęciu poniżej - odpowiedzi prosze w formie komentarzy - zobaczymy kto co znajdzie i ile rzeczy nazwie po imieniu)
Starania o możliwość pomocy pracy nad renowacją maszyn z Muzeum zacząłem w maju. I po kilku miesiącach udało się zakończyć ten łatwiejszy etap - czyli sprowadzenie eksponatów do nas. Teraz zacznie się ciężka harówka nad przywróceniem tychże maszyn do ich oryginalnego wyglądu. Dzięki pomocy Instytutu Lotnictwa oraz ochotników z EDC nie braknie nam środków ani chętnych do prowadzenia prac, które już się rozpoczęły.
Po kilku dniach bojów Kuba rozkręcił przykrycie lotki pod spodem oprócz mechanizmów napędzających znalazł plaster miodu oraz padłe pszczoły. Co jeszcze przyniesie nam los podczas tych prac o tym na pewno dowiecie się z tego bloga.
A na sam deser zdjęcie zrobione przez wziernik przy silniku - RD-500 (kopia brytyjskiego silnika Rolls-Royce Derwent V). Zdjęcie zrobione jest w stronę wlotu powietrza (jasna plama na końcu zdjęcia). Co ciekawe nie widać żeby sam wlot do silnika od środka był w jakikolwiek sposób wyprofilowany. Powietrze dzielone na dwie strugi wpadało w plątaninę kabli, przewodów a następnie wpadało do silnika.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz